Rennkar - 11-04-2008 16:18:09 |
Dowódcy zorganizowali was ju¿ trochê na ulicach które bezo¶rednio styka³y siê z placem. Z tego co wiecie, napastnik nikogo jeszcze nie zaatakowa³. W³a¶ciwie to jeszcze nic nie zrobi³. Tylko sobie stoi... Na barkach waszych dowódców (Ichigo) spoczywa odpowiedzialno¶æ za wybór co nale¿y robiæ... Atakowaæ, ignorowaæ, Negocjowaæ... Co robiæ?
|
Ichigo - 13-04-2008 09:11:38 |
-Wy¶lijcie oddzia³ zwiadowczy, niech ludzie od technologii i rozwoju dowiedz± siê co to jest!- wyci±gam Zangetsu i podnoszê go do góry- a potem... musimy to zniszczyæ!
------------------------------------------------------------- co do tego co napisa³ Rennkar "Na barkach waszych dowódców" to nie znaczy ¿e wy nie mo¿ecie wydawaæ rozkazów swoim oddzia³om :)
|
Rennkar - 13-04-2008 09:16:00 |
<Po chwili przybiega przestraszony i blady goniec z odzia³y technologicznego który starsznie siê pl±czê, ta¿ ¿e nic nie rozumiesz po czym podaje di pergamin> Niezidentyfikowana energia o wielkim skupieniu, najprawdopodobniej utworzona przez rozszczepienie zwyk³ej energi duchowej i d³ugotrwa³e eksperymenty. Sposób walki - Nieznny. Mo¿eliwo¶ci wroga - Nieznane. Prawdopodobne szkony - Nieznane. <Po chwili podbiega jeden ze zwiadowców> -Obiekt nadal nie porusz± siê! - Mówi po czym natychmiast odbiega do szeregu
|
Luks - 14-04-2008 17:01:44 |
<Wyci±gam powoli Hinakirê i ustawiam siê w pozycji obronnej w ka¿dej chwili gotów do odparcia nadchodz±cego ataku... Staram siê nie oddalaæ od wcze¶niej "wypatrzonego" kapitana, a po chwili oczekiwania na ruch wroga podchodzê do shinigami i pytam siê:> - Jakie s± rozkazy? Nazywam siê Oyama Tori i nie nale¿ê do ¿adnego z trzynastu oddzia³ów obronnych i nie wiem co siê dzieje... Kim jest ta istota?
|
Rennkar - 16-04-2008 16:19:15 |
-Ach... Powiem ci, ¿e wiesz tyle co wszyscy - nic. - Powiedzia³ ci porucznik, gdy¿ kapitan by³ zyt zajêty rozmow± z goñcem. Porucznik przyjrza³ ci siê krytycznym okiem i powiedzia³ po chwili - Wygl±dasz na uczciw± istotê, id¼ na zwiad. Mo¿e dowiesz siê wiêcej? Kiedy to powiedzia³, zosta³ wezwany do kapitana, wyruszasz na zwiad?
|
Luks - 16-04-2008 16:59:30 |
- A, przepraszam, z kim mam przyjemno¶æ? - chyba mnie nie us³ysza³... no nic, ale by³em ciekaw, czemu akurat nieznajomego przybysza, nie znaj±c jego umiejêtno¶ci puszczaj± na zwiad samego, a nie jakiego¶ zaufanego shinigami? Przecie¿ jest tu ich kilka oddzia³ów... <Us³yszawszy rozkaz mia³em przemo¿n± chêæ wrócenia z powrotem do domu..., ale nie zrobi³em tego, tylko wzi±³em siê w gar¶æ i podszed³em ostro¿nie w kierunku istoty, maj±c na celu zebranie jak najlepszych informacji o niej, chocia¿by drobnych i z pozoru nic nie znacz±cych. Stara³em siê mo¿liwie najlepiej skrywaæ swoj± energiê duchow±, jednak ani na chwilê nie spuszcza³em gardy. Gdy przez d³u¿szy czas tajemnicza istota sta³a w miejscu, uspokoi³em siê nieco i pewniejszym krokiem ruszy³em na zwiad.>
|
Rennkar - 16-04-2008 18:30:11 |
Dochodzisz na miejsce, gdzie 4 uliczki zbiegaj± siê tworz±c prostok±tny plac. Idealnie na ¶rodku stoi istota spowita nienaturalnym cieniem, która aktualnie stoi do ciebie ty³em. Nie porusza siê, lecz zdajê siê wszystko obserwowaæ i analizowaæ. Nagle poczu³e¶ g³êboko w sobie dziwn± energiê, a w twym umy¶le rozlegl siê g³os. -To bycie widowiskiem ju¿ mnie nudzi - z g³osu tego wrêcz wylewa³a siê moc i potêga istoty cienia, a jej wladczy ton tylko zwielokrotnia³ ten efekt - Czy móg³by¶ porposiæ tych Dead god, czy te¿ jak wy mówicie Shinigami aby dali mi spokój? - Obecno¶æ nie znika, czeka na odpowied¼
|
Luks - 16-04-2008 18:59:08 |
- Kim jeste¶ i czego chcesz tu, w Seretei? Ja nazywam siê Oyama Tori i w±tpiê, aby Shinigami mnie pos³uchali, nawet gdybym ich o to poprosi³, poniewa¿ nie nale¿ê do ¿adnego z oddzia³ów... Jestem tu na ich ³asce i nie³asce, a je¶li bêdê z tob± wspó³pracowa³, najprawdopodobniej mnie zabij±, ale dobrze, przeka¿e im to, co powiedzia³e¶. <Po odpowiedzeniu dziwnej istocie cienia czekam jeszcze chwilê na odpowied¼, jednak ani na chwilê nie opuszczam obrony, po czym niezale¿nie od tego czy istota mi odpowie, czy te¿ nie, ruszam biegiem z powrotem przekazaæ raport kapitanowi i prosiæ o dalsze rozkazy.>
|
Rennkar - 17-04-2008 11:28:45 |
Uslysza³e¶ cicha odpowied¼, dochodz±ca z g³êbi twojego umys³u i cichn±c± ci±gle z kazdym s³owem. -Wiem, ze nimi nie jeste¶... W³a¶nie dlatego siê do ciebie odezwa³em. Muszê tu jeszcze chwilkê zostaæ, aby co¶... Wywachaæ. Je¶li mnie zaatakuj± to po¿a³uj±...
|
Luks - 17-04-2008 17:38:18 |
<Gdy tylko istota odpowiedzia³a mi, zatrzyma³em siê gwa³townie w miejscu, prawie trac±c równowagê. Jak ona siê o tym dowiedzia³a? ¯e nie jestem shinigami? Co ona chce tu "wywêszyæ"? Kim ona jest? Jak mo¿e przemawiaæ wewn±trz mnie, nawet nie odwracaj±c siê w moim kierunku? Sk±d ona siê tu w ogóle wziê³a? Czemu chcia³a ze mn± rozmawiaæ? Te, i jeszcze wiêcej pytañ t³uk³o mi siê w g³owie... Nie, nie mogê siê zawahaæ. Przecie¿ przyby³em tu w³a¶nie po to, aby pokazaæ shinigami, ¿e Vaizardzi nie s± gorsi, nie s± ¼li, mimo, ¿e po³±czyli siê z pustymi, a je¶li jeszcze d³u¿ej zamarudzê mog± pos±dziæ mnie o zdradê... No nic, ruszam. Po powziêciu tego postanowienia rozlu¼ni³em siê nieco i pobieg³em dalej, a¿ do miejsca, sk±d otrzyma³em od porucznika rozkaz zwiadu, po czym rozejrza³em siê w poszukiwaniu kapitana. Gdy ju¿ go odnalaz³em wzrokiem, podbieg³em do niego i zacz±³em szybko, acz w miarê dok³adnie opowiadaæ:> - Oyama Tori, meldujê siê po zakoñczeniu zwiadu. Spotka³em niezidentyfikowan± istotê. Nie przejawia³a oznak wrogo¶ci, a nawet przemówi³a do mnie, ci±gle stoj±c w tym samym miejscu, na ¶rodku placu, nawet siê do mnie nie odwracaj±c, mimo, ¿e zachowa³em wszelkie ¶rodki ostro¿no¶ci. W zasadzie przemówi³a "wewn±trz" mnie. Oto przebieg naszej rozmowy, w skrócie, zachowuj±c tylko najwa¿niejsze fragmenty: Niezidentyfikowana istota: To bycie widowiskiem ju¿ mnie nudzi. Czy móg³by¶ poprosiæ tych Death god, czy te¿ jak wy mówicie Shinigami aby dali mi spokój? Ja: Kim jeste¶ i czego chcesz tu, w Seretei? N. I.: Muszê tu jeszcze chwilkê zostaæ, aby co¶... Wyw±chaæ. Je¶li mnie zaatakuj± to po¿a³uj±... Po tym, uznaj±c, ¿e ju¿ wiêcej siê od niej nie dowiem, przybieg³em tu jak najszybciej by zdaæ raport z przebiegu wydarzeñ. Jakie s± dalsze rozkazy?
|
Ichigo - 18-04-2008 12:03:00 |
-Ehh... wiêc wygl±da na to ¿e to siê z tond nie ruszy- mówiê z lekk± ironi± w g³osie po czym ruszam kilka kroków do przodu i odwracam siê twarz± do reszty oddzia³u i mówiê odkrywczym g³osem: -Wiêc musimy czekaæ- u¶miecham siê szeroko.
Po tym przemówieniu zapewne kilku osobników siê przewróci³o...
|
Rennkar - 18-04-2008 13:19:14 |
Tylko ty z innym Kapitanem ni¿ Ichigo rozmawia³e¶ - bo nie jestem pewnien co my¶liciê - wiêc postanowai³em poinformowaæ.
Luks <Kapitan przez chwilkê mierzy³ ciê wzrokiem> -Wierzê, ¿e nie przesadzasz - powiedzia³ cicho i siê zamy¶li³ - Co byæ na moim miejscu zrobi³? To pytanie zaskoczy³o ciê i zbi³o z tropu. Co byæ zrobi³ na jego miejscu?
Ichigo <Na twarzach wszystkich bez wyj±tku pojawi³a siê charakterystyczna kropelka...> -Kapitanie... - Dobieg³ cie zasapany g³os z ty³u, odwracasz siê a tam stoi zmêczony i ranny w rekê goniec - Pu¶ci... Pu¶ci atakuj± pó³nocny skraj... Spo³eczno¶ci... Dusz...
|
Luks - 18-04-2008 14:01:03 |
<Zawaha³em siê lekko zbity z tropu... Prawdê mówi±c, nie wiem co mieliby¶my zrobiæ..., ale trzeba co¶ wymy¶liæ i to szybko, zanim ta istota "wyw±cha" to co chcia³a, bo mo¿e siê to skoñczyæ tragicznie. Zapêtlony w zaistnia³ej sytuacji nie mog³em siê skupiæ i czego¶ wymy¶liæ, lecz po chwili powiedzia³em:> - Musia³bym co¶ jeszcze panu wspomnieæ... - zawaha³em siê na chwilê, po czym ci±gn±³em dalej. - Nie jestem Shinigami i dlatego te¿ ta istota siê do mnie odezwa³a, jestem Vaizardem, ale pragnê pomóc. - dopowiedzia³em szybko. - A co do tego, co mamy zrobiæ... to... mo¿e zacznijmy od podstaw - wzi±³em g³êboki oddech i zapyta³em: - Czy jeszcze gdzie¶ indziej przedar³y siê nieproszone istoty, czy ta jest jedyn±? Czy pu¶ci zaatakowali? Je¶li nie, proponujê na razie tylko obserwowaæ t± istotê i poinformowaæ g³ównodowodz±cego, po czym zebraæ jak najsilniejsz± ekipê, która mia³a by za zadanie "pilnowaæ" istoty, a w razie jakiego¶ podejrzanego zachowania, wyeliminowaæ. S±dzê, ¿e ona naprawdê jest potê¿na, w ka¿dym razie sprawia wra¿enie takowej, a ja nie jestem jakim¶-tam super taktykiem, ani potê¿n± osob±...
|
Rennkar - 18-04-2008 15:07:19 |
-Vizard, powiadasz... Nie s³ysza³em o was zbyt du¿o, ale tobie zaufam. <Nagle nadbieg³ pos³aniec, szepn±l co¶ kapitanowi a ten przygl±da³ ci siê przez chwilkê, z nieprzeniknion± twarz±. -Pu¶ci atakuj±, masz racjê. Ja i reszta kapitanów zostaniemy przy tym czym¶, tobie powierzam mój odzia³ przyboczny. Reszta bêdzie dowodzona normalnie, przez mojego porucznika. Ruszajcie, motyle wkarz± wam drogê...
|
Luks - 18-04-2008 15:28:30 |
<Pu¶ci atakuj±? Czyli ta istota musi mieæ co¶ z nimi wspólnego... Najprawdopodobniej nas³a³a ich, aby odwróciæ nasz± od niej uwagê... Niech j± chol*** we¼mie! I jeszcze mam do pilnowania oddzia³...> - Tak jest, kapitanie. Za mn±! - krzyczê próbuj±c ukryæ moje lekkie podenerwowanie do mojego tymczasowego oddzia³u. <Po tych s³owach wyruszy³em szybko za "przewodnikami" przygotowuj±c siê w miêdzy czasie do walki, wyci±gam powoli Hinakirê niespuszczaj±c ze wzroku piekielnych motyli, przebieraj±cych szybko skrzyde³kami.>
|
Rennkar - 18-04-2008 15:44:05 |
<Dobiegacie do bramy, jest powalona. Wyczuwacie straszliw± energiê duchow±... TO VASTO LORD w eskojcie dwóch Adjuchasów (Nie pamiêtam jak to siê pisa³o). Nie zwracaj± na was uwagi, Vasto Lord mruczy sobie pod nosem, rozgl±daj±c sie dooko³a> -Ci pieprz... cieni¶ci, znów siê pojawili. Mdli mnie ju¿ od ich neutralno¶ci, teraz w koñcu ich dorwiemy... - Nagle wszystkie 3 potêrzne puste zacze³y szybko przemieszczaæ siê w stronê pierwszego nieproszonego go¶cia.
|
Luks - 18-04-2008 18:04:51 |
<Co?! Vasto Lord? Tutaj? Jak on w ogóle siê tu dosta³? Jacy "cieni¶ci"? O co im chodzi?! Czemu "w koñcu" chc± ich dorwaæ? Mia³em kompletny mêtlik w g³owie, a decyzjê trzeba by³o podj±æ szybko... Nie wiedzia³em co zrobiæ, ale chyba nie chodzi³o im o nas, lecz o t± tajemnicz± istotê, która siê niedawno pojawi³a..., a sami z nimi szans nie mamy. Przyj±³em pozycjê obronn± i wys³a³em piekielne motyle do kapitanów, w tym do g³ównodowodz±cego, o nastêpuj±cej tre¶ci: "Pó³nocna brama zosta³a zniszczona i przekroczona przez trzech pustych: jednego Vasto Lorda i dwóch Adjuchasów. Z tego co us³ysza³em ze strzêpka ich rozmowy wynika, ¿e chc± "dorwaæ" t± istotê, która tu siê wcze¶niej przedosta³a, a oto co us³ysza³em: "Ci pieprz... cieni¶ci, znów siê pojawili. Mdli mnie ju¿ od ich neutralno¶ci, teraz w koñcu ich dorwiemy...". Nie bêdê wszczynaæ z nimi walki, spróbujê negocjowaæ, Oyama Tori". Po przes³aniu komunikatu wykrzykn±³em szybko do oddzia³u:> - Wycofaæ siê! Nie rozpoczynaæ bezsensownej walki, im nie chodzi o nas! - krzyczê na ca³e gard³o. Mam nadziejê, ¿e siê nie mylê... - Zebraæ siê ko³o mnie i czekaæ na dalsze rozkazy, wys³a³em meldunek do kapitanów. <Po tych s³owach zaczynam z bezpiecznej odleg³o¶ci ¶ledziæ pustych, a po chwili krzyczê z ukrycia, zostawiaj±c oddzia³ za sob±:> - Czego tu chcecie, w Seretei? - jeszcze przez chwilê s³ychaæ by³o nieustaj±ce echo mojego gromkiego krzyku... - Czy chodzi wam o tê istotê, która dzi¶ przedosta³a siê do Spo³eczno¶ci Dusz? <Milknê, czekaj±c na odpowied¼... Mam nadziejê, ¿e nas nie zabij±...>
|
Ichigo - 18-04-2008 20:36:14 |
<Gdy tylko dosta³em motyla (o ile go dosta³em) wsta³em i podszed³em do którego¶ z poruczników> - Szybko, zabierz shinigami ni¿szej klasy ni¿ porucznik w jakie¶ bezpieczne miejsce!... Vasto Lorde... nie mamy szans... dwóch adjuchasów mo¿e pokonamy, ale Vasto lorde... i jeszcze ta istota. Z rozmowy wynika ¿e o ni± chodzi... Mo¿e zbieg³a z Hueco Moundo (czy jako¶ tak) ale jak siê dosta³a do ¶wiata duchów. Nie zosta³o ju¿ chyba du¿o czasu. -Dobra idê... je¶li nie wrócê za godzinê to...- na chwilê urywam g³os- róbcie co chcecie... <odbiegam od innych i biegnê do dziwnej istoty> Nie wiem co mnie tam ci±gnie, ale to ma co¶ wspólnego z tym czym¶. Jak to odejdzie, Vasto lorde te¿ odejdzie.
|
Rennkar - 19-04-2008 08:48:42 |
Luks Kiedy ostatnia litera opu¶ci³a twoje usta, us³ysza³e¶ cichy d¼wiêk... A potem... -Niczego, co do czego mogli by¶cie nas powtrzymaæ Shinigami - G³os dobiega³ zaa twoich pleców, g³os niemal ludzi. Odwruci³e¶ siê - byl to Vasto lord... - Nie wchodzcie nam w droge, to byæ mo¿e prze¿yjecie... - Vasto Lors znika nagle i pojaiwa sie ko³o swojej szybko przemieszczaj±cej siê Eskorty. Ju¿ prawie dochodz± do cienistego...
Ichigo Do³±czy³o do ciebie 5 kapitanów, na placu z cienista istot±. Ona was ignoruje, lecz teraz obraca siê na wszystkie strony. Nagle, na samym skraju placu wyczuli¶cie tak z³owrog± i zapieraj±c± dech w piersiach energiê duchow, ¿e wszyscy bez wyj±tku siê wzdrygneli¶cie. Cienisty za¶ spojrza³ w tamtym kierunku i znieruchomia³. Pojawi³ siê tam Vasto Lord i jego 2 osobowa eskorta Adjuchasów. Vasto lord zacz±³ co¶ deklamowaæ, Adjuchasi za¶ rzucili siê do walki. -On przyzywa inych Vasto! - Wykrzykn±³ kapitan Technologicznego oddzia³u
|
Luks - 19-04-2008 09:57:38 |
<Wzdrygn±³em siê. Szybki jest... i rzeczywi¶cie, nie bêdziemy go wstanie powstrzymaæ... Nawet, gdybym przyj±³ formê Hollowa... Nie, nie mogê o tym nawet my¶leæ. Móg³bym niepotrzebnie pozabijaæ innych Shinigami, a wtedy na pewno, a w zasadzie w najlepszym wypadku by mnie "tylko" st±d wyrzucili... Trzeba powzi±æ jaki¶ plan. Tylko jest jeden problem: nie wiem jaki, a czasu nie jest du¿o. No có¿, w ka¿dym razie póki co bêdê ich ¶ledzi³ i przesy³a³ co jaki¶ czas raport do kapitanów. Po powziêciu tej decyzji zawo³a³em niezbyt g³o¶no, jeszcze przera¿ony energi± duchow± Vasto Lorda i tajemniczej istoty:> - Wszyscy ni¿si rang± ni¿ porucznik, wycofaæ siê w g³±b Seretei! Je¶li jeszcze gdzie¶ pojawi± siê pu¶ci, b±d¼ te tajemnicze istoty, natychmiast mnie powiadomiæ przesy³aj±c piekielnego motyla. - Wzi±³em g³êboki oddech uspokajaj±c siê nieco i ci±gn±³em dalej. - Niech dwóch z was pójdzie i zda ustny raport do g³ównodowodz±cego, Shigekuni Yamamoto-Genryūsai-sama. Reszta poruczników idzie za mn±! - Je¶li s± tu jacy¶ porucznicy... Pomy¶la³em ze zgroz±. <Zacz±³em i¶æ za grup± Hollowów, tym razem zachowuj±c bezpieczn± odleg³o¶æ... Nie chcia³em, ¿eby nas zabili. Gdy doszed³em ju¿ za Arrancarami do placu, na którym sta³a ta tajemnicza istota, zobaczy³em zebranych tam po przeciwnej stronie sze¶ciu kapitanów, a Adjuchasi zaatakowali! Vasto Lord sta³ z ty³u i co¶ recytowa³, a ja zbli¿y³em siê nieco zostawiaj±c za sob± resztê shinigami i (o zgrozo!) us³ysza³em jak kapitan wydzia³u Technologii krzyczy: "On przyzywa innych Vasto!". Przerazi³em siê. Jeszcze wiêcej Vasto Lordów?! Nie, nie mo¿emy do tego dopu¶ciæ! Na pewno je¶li pokonaj± tego, jak to mówi± "cienistego", nie zostawi± nas w spokoju... Im nie mo¿na wierzyæ. Je¶li nic nie zrobiê, Soul Society zostanie skazana na zag³adê. Przygotowa³em Hinakirê i odwin±³em szarfê owijaj±c± rêkoje¶æ, po czym zacz±³em krêciæ jednym z mieczy nad g³ow±. Gdy ju¿ rozpêdzi³em go do wystarczaj±cej prêdko¶ci, rzuci³em go z ca³ej si³y celuj±c w kark Vasto Lorda... Od razu po rzucie przyci±gn±³em miecz i b³yskawicznie wykona³em shunpo, aby unikn±æ gniewu Hollowa na przeciwleg³y skraj placu, jednak zachowuj±c dystans 10 metrów od kapitanów, aby nie wpl±taæ ich w bezsensown± walkê, po czym jeszcze raz przemie¶ci³em siê tylko tym razem oko³o 30 metrów do ty³u. Gdy upewni³em siê, ¿e nie zagra¿a mi bezpo¶rednie niebezpieczeñstwo, podbieg³em do grupy kapitanów... Kiedy by³em ju¿ blisko, zawiadomi³em resztê mojego tymczasowego oddzia³u, ¿eby przebiegli dooko³a placu zataczaj±c szerokie ko³o i do³±czyli do mnie za kapitanami...>
|
Rennkar - 19-04-2008 10:19:52 |
Kiedy cisno³e¶ miecz, nagle poczu³e¶ za sob± powiew powietrza... Dziêki wyuczonemu odruchowi, na³orzy³e¶ maskê. Hollow w tobie unikn±³ ataku, lecz ca³y twój oddzia³ zosta³ rozsmarowany po pod³orzu surow± energi± duchow±. Widzia³e¶ jak przez mg³e, walkê... Po chwili, obudzi³e¶ siê obola³y na ziemi, z twojej twarz spada³y okruszki jakiejs bia³ej substancji. Nad tob± sta³ Vasto. -Vizzard... - Mrukn±³, obruci³ siê i doszed³ do placu, gdzie zauwarzy³ go ichigo.
|
Luks - 19-04-2008 12:44:17 |
<Co? Co to za bia³a substancja? Co tu siê sta³o? Dopiero po chwili oprzytomnia³em i u¶wiadomi³em sobie, ¿e przemieni³em siê w Hollowa... Ciekawe, czemu jeszcze ¿yjê? G³upie pytanie. Powinienem siê z tego faktu cieszyæ... jednak jako¶ nie mog³em siê u¶miechn±æ, gdy w perspektywie mia³em walkê z Vasto Lordami i t± "cienist±" istot±... Nie, wcale siê nie cieszy³em. Wrêcz by³em do g³êbi za³amany zaistnia³± sytuacj±... Jak on zauwa¿y³ mój atak, zajêty jak±¶ trudn± inkantacj±? Spojrza³em na pole bitwy... Nadal sta³a tam ta dziwna istota i Arrancarzy, a na drugim skraju grupka shinigami - kapitanów. Z trudem podnios³em siê z ziemi. By³em ca³y obola³y. Dalsze atakowanie nie ma sensu, szczególnie, ¿e jestem w takim stanie... Wycofa³em siê powoli, staraj±c siê nie zwracaæ na siebie uwagi. Gdy ju¿ dotar³em do mojego tymczasowego oddzia³u, nakaza³em przenie¶æ siê im i po³±czyæ z kapitanami, a sam wys³a³em raport do g³ównodowodz±cego za "po¶rednictwem" piekielnego motyla o nastêpuj±cej tre¶ci: "Do placu, na którym pojawi³a siê dzisiaj niezidentyfikowana istota, przedostali siê pu¶ci: Vasto Lord i dwóch Adjuchasów. Vasto Lord usi³owa³ przywo³aæ innych swoich pobratymców, lecz go zaatakowa³em przerywaj±c inkantacjê, ale zosta³em pokonany. Na szczê¶cie nie uda³o mu siê na razie zakoñczyæ czaru i póki co inne istoty siê nie pojawi³y. Na miejscu jest ma³y oddzia³ shinigami i sze¶ciu kapitanów. Meldujê, Oyama Tori". Po nadaniu wiadomo¶ci wykona³em shunpo przemieszczaj±c siê za grupê kapitanów i zapyta³em pierwszego:> - Meldujê siê, Oyama Tori. Nie uda³o mi siê powstrzymaæ Pustych przed dotarciem tutaj, zawiod³em. Jakie s± dalsze rozkazy? - powiedzia³em to ostatkiem si³, po czym osun±³em siê wolno na ziemiê, ale nie straci³em przytomno¶ci, nadal usi³owa³em kontrolowaæ przebieg zdarzeñ...
|
Rennkar - 19-04-2008 12:50:03 |
Trafi³e¶ na kapitana Medycznego, ten szybko poda³ ci jakie¶ pigu³ki. Czujesz, jak wraca ci pe³nia si³. -Odpocznij chwilkê, dziêki za przerwaie inwoka... - Nagle ziemia siê zatrzês³a, a w powietrzu pojawi³o siê rozdarcie. Z którego wyskoczy³o 6 vaso Lordów. Nagle wszystki 7 Vasto przenios³o siê dooko³a Cienistego. Skumulowa³y ca³± energie duchow± i zaatakowa³y to. Czas siê zatrzyma³... Taka energia by³a nie do wytrzymania nawet dla kapitanów... Nagle, wszystko siê skoñczy³o. Vasto lordowie, uciekli goni±c resztami si³ za¶ cienistemu nic siê nie sta³o. Nagle wyci±gn±³ on ludzka rêke spod szarego p³aszca i powiedzia³ zwyczajnym g³osem. -Jeszcze siê spotkamy synowie dobra i zla - Znik³
|
Luks - 19-04-2008 13:11:39 |
<Co?! Pokona³ 7 Vasto Lordów i nawet siê nie skaleczy³? Nie, nawet siê nie zbrudzi³! Jak to mo¿liwe?... Czy to jest w ogóle mo¿liwe?!... Nigdy nie bêdziemy go wstanie pokonaæ... Czyli, je¿eli nie mo¿emy go pokonaæ trzeba zawrzeæ z nim przymierze... Ale czy to jest mo¿liwe? Parskn±³em ironicznie. Nawet mu do piêt nie dorastamy! Kompletnie oszo³omiony niedawn± walk±, nie mog³em zebraæ my¶li. Na szczê¶cie istoty siê oddali³y, nie trzeba by³o siê panicznie ¶pieszyæ, mo¿na by³o wreszcie spokojnie odetchn±æ. Wsta³em i rozprostowa³em ko¶ci. Czu³em siê jakbym przed chwil± przebieg³ sprintem 50 kilometrów... Obejrza³em siê w poszukiwaniu popielnego motyla. Teraz trzeba by³o powiadomiæ wszystkich o uspokojeniu sytuacji w Seretei. Gdy go nie znalaz³em, postanowi³em przej¶æ siê na piechotê i osobi¶cie zdaæ raport. Tak, tak nawet bêdzie lepiej. Podszed³em jeszcze do grupki kapitanów i powiedzia³em:> - Idê jeszcze zawiadomiæ kapitana g³ównodowodz±cego, Shigekuni Yamamoto-Genryūsai-sama. Jeszcze raz przepraszam, ¿e porucznicy z mojego tymczasowego oddzia³u zginêli... To by³a moja wina, powinienem ich nie braæ ze sob± na bezsensown± walkê. - Po tych s³owach pokrêci³em jeszcze lekko zawiedziony g³ow± i wolnym krokiem ruszy³em do kwatery kapitana Gotei 13.
|
Ichigo - 19-04-2008 15:42:09 |
-Hymmm, no dobra, wiêc wszyscy uciekli... a ten niby cieñ znikn±³?-na chwilê zawieszam g³os- Znikn±... a mo¿e to by³o shumpo?- zwracam siê do ludzi z dzia³u technologii- czy ta istota zostawi³a jakie¶ ¶lady energii?<ju¿ mia³em odchodziæ ale przypomnia³a mi siê wa¿na informacja> sprawd¼cie czy w ostatnich latach uciekli z Seretei jacy¶ Shinigami, ten "cieñ" chcia³ nam pokazaæ ¿e mo¿e nas rozdeptaæ jak robaki, i my¶lê ¿e tylko po to tu przyszed³. Ale móg³ te¿ byæ w zmowie z pustymi, to by wyja¶ni³o jak znikn±³. Móg³ otworzyæ portal do Hueco Moundo.
|
Rennkar - 19-04-2008 15:56:59 |
-Nie s±dzê... - Rozleg³ sie cichy i melodyjny g³os za tob±, odwruci³e¶ siê. Sta³a tam istota o aurze podobnej do temtej, ale o wiele, wiele s³abszej. - On szukal czê¶ci pewnego prastarego artefaktu sprzed dobra i z³a. I nie jest po stronie pustych - Postaæ odwruci³a siê mrok zgêstia³ przed ni± - Lecz i nie po waszej - Wkroczy³a w mrok, znik³a. Mrok zacz±³ powoli siê rozpraszaæ.
¦wiate³ko za¶ dochodzi do kwatery g³ównej...
|
Luks - 19-04-2008 16:25:30 |
<Nadal nie mog³em zebraæ my¶li po poprzednich wydarzeniach... Oni przeze mnie zginêli... Gdybym by³ silniejszy... Takie, i tym podobne my¶li zaprz±ta³y mi g³owê, podczas gdy ju¿ dochodzi³em do siedziby Shigekuni Yamamoto-Genryūsai-sama, dowódcy trzynastu oddzia³ów obronnych. Co siê teraz ze mn± stanie? Czy bêdê móg³ tu zostaæ? Pewne jest jedno: muszê staæ siê silniejszy... Tak, powzi±³em sobie takie postanowienie. Tymczasem podszed³em ju¿ do wrót "kwatery g³ównej" i zapyta³em siê stra¿ników:> - Meldujê siê Oyama Tori, pragn±³bym zdaæ raport z dzisiejszych wydarzeñ panu Shigekuni Yamamoto-Genryūsai-sama, czy mogê wej¶æ? - Powiedzia³em niepewnym tonem... prawdê mówi±c, ba³em siê tego spotkania. A mo¿e za bardzo to sobie biorê do serca? Prawdê mówi±c, nie mia³em jak ich ochroniæ...
|
Rennkar - 19-04-2008 17:11:23 |
-Zastanawia³em siê kiedy w koñcu przybedzie goniec... - Us³ysza³e¶ cichy g³os jakiej¶ starszej osoby z boku, spojrza³e¶ w tamtym kierunku. Sta³ tam Shigekuni. -Ale nie spodziewalem siê kogo¶... takiego. Pozwól za mn± - Odwraca siê i idzie przez jeden zkorytarzy wychodz±cych z sali wej¶ciowej.
|
Luks - 19-04-2008 18:45:37 |
<Zdziwi³em siê nieco. Ja prawdê mówi±c, te¿ nie spodziewa³em siê kogo¶ takiego na stanowisku kapitana Gotei 13... Wcze¶niej zna³em go tylko ze s³yszenia, nie my¶la³em, ¿e jest tak± starsz± osob±..., ale rozumiem dlaczego jest g³ównodowodz±cym. Czujê jego potê¿n± energiê ducha... Jest wprost przyt³aczaj±ca. Mimo tego, ruszy³em powoli za Yamamoto-sama. Nie mog³em okazywaæ mojej dezorientacji. Ciekawe, gdzie jest jego zanpakutou? Bo przy sobie nie ma miecza... Gdy przeszli¶my ju¿ jaki¶ kawa³ek, zwróci³em uwagê na laskê, któr± siê podpiera... Tak, to musi byæ jego Zabójca Dusz. S³ysza³em o Zanpakutou, które w "niewyzwolonej" formie przybiera formê drewnianej laski.>
|
Rennkar - 19-04-2008 18:47:59 |
Dochodzicie do wygodnego ale spartañsko wykoñczonego biura. -Opowiadaj - Powiedzia³ saruszek i usiad³ w fotelu za biurkiem, tobie wskazuj±c proste krzes³o naprzeciw.
|
Luks - 20-04-2008 16:58:56 |
<Idê powoli, uwa¿nie stawiaj±c stopy na ¶liskiej posadzce za Yamato taicho, a¿ do jego biura. Nie jest ono jako¶ wykwintnie udekorowane, jak siê tego spodziewa³em... wrêcz ma spartañski styl, ale sprawia wra¿enie wygodnego. G³ównodowodz±cy usiad³ na fotelu przed mosiê¿nym biurkiem, a mi wskaza³ proste, lecz ³adne krzes³o naprzeciwko siebie, po czym zachêci³ mnie do opowiadania. Zawaha³em siê chwilê... prawdê mówi±c, wola³bym jednak, aby kto¶ inny sk³ada³ mu raport. Mimo swojego podesz³ego ju¿ wieku, kapitan Gotei 13 wygl±da³, ¿e tak powiem na "przepe³nionego moc±", a osoba go nie znaj±ca mog³a by siê go wrêcz przestraszyæ... zupe³nie jak ja. Usiad³em powoli na drewnianym krze¶le i wzi±³em g³êboki oddech aby siê uspokoiæ. Jeszcze raz zmierzy³em wzrokiem pokój Shigekuni Yamamoto-Genryūsai-sama i jego samego, ale z jego oblicza nie mo¿na by³o doczytaæ siê w jakim jest nastroju. Po chwili ciszy uspokoi³em siê nieco i zacz±³em my¶leæ trze¼wo. Muszê mu powiedzieæ wszystko dok³adnie, nie pomijaj±c niczego... Zamkn±³em oczy przywo³uj±c wspomnienia z ostatnich wydarzeñ. Gdy ju¿ by³em gotowy, zacz±³em monolog:> - Jeszcze zanim zacznê opowiadaæ, chcia³bym pana o czym¶ poinformowaæ... Nie jestem Shinigami, lecz Vaizardem, czego byæ mo¿e siê ju¿ pan domy¶li³. - Spojrza³em badawczo na jego twarz, ale nie mog³em siê z niej niczego doczytaæ, po czym nie czekaj±c na odpowied¼ ci±gn±³em dalej. - Jak pan zapewne wie, dopiero dzisiaj pojawi³em siê na terenie Spo³eczno¶ci Dusz. Gdy w³a¶nie mia³em zamiar pój¶æ do mojego nowego mieszkania, zobaczy³em pêdz±cych Shinigami, od których dowiedzia³em siê co siê dzieje w Seretei i uda³em siê tam za nimi. Normalnie nie by³bym wstanie siê tu przedostaæ, lecz kapitan Kurosaki Ichigo wyda³ na to pozwolenie. Dosta³em siê do uliczki przylegaj±cej do placu na którym pojawi³a siê ta niezidentyfikowana istota, a stamt±d, od kapitana którego imienia nie zd±¿y³em poznaæ otrzyma³em rozkaz zwiadu, dowiedzenia siê jak najwiêcej o tajemniczej istocie. Gdy dosta³em siê na plac, ujrza³em istotê, spowit± nienaturalnym cieniem, która nawet nie odwracaj±c siê w moim kierunku, mimo, ¿e zachowa³em wszelkie ¶rodki ostro¿no¶ci przemówi³a do mnie, a w zasadzie "we mnie". W g³êbi umys³u poczu³em niewyobra¿aln± wprost energiê, po czym us³ysza³em s³owa: "To bycie widowiskiem ju¿ mnie nudzi. Czy móg³by¶ poprosiæ tych Death god, czy te¿ jak wy mówicie Shinigami, aby dali mi spokój?", na co odpowiedzia³em "Kim jeste¶ i czego chcesz tu, w Seretei? Ja nazywam siê Oyama Tori i w±tpiê, aby Shinigami mnie pos³uchali, nawet gdybym ich o to poprosi³, poniewa¿ nie nale¿ê do ¿adnego z oddzia³ów... Jestem tu na ich ³asce i nie³asce, a je¶li bêdê z tob± wspó³pracowa³, najprawdopodobniej mnie zabij±, ale dobrze, przeka¿e im to, co powiedzia³e¶." Ju¿ mia³em siê oddaliæ, gdy jeszcze us³ysza³em g³os mówi±cy "Wiem, ze nimi nie jeste¶... W³a¶nie dlatego siê do ciebie odezwa³em. Muszê tu jeszcze chwilkê zostaæ, aby co¶... Wyw±chaæ. Je¶li mnie zaatakuj± to po¿a³uj±...". Pó¼niej uda³em siê z powrotem do kapitana przekazaæ raport i prosiæ o dalsze rozkazy. Ten zapyta³ mnie co bym zrobi³ na jego miejscu, na co zada³em pytanie: "Czy jeszcze gdzie¶ indziej przedar³y siê nieproszone istoty, czy ta jest jedyn±? Czy pu¶ci zaatakowali? Je¶li nie, proponujê na razie tylko obserwowaæ t± istotê i poinformowaæ g³ównodowodz±cego, po czym zebraæ jak najsilniejsz± ekipê, która mia³a by za zadanie "pilnowaæ" istoty, a w razie jakiego¶ podejrzanego zachowania, wyeliminowaæ. S±dzê, ¿e ona naprawdê jest potê¿na, w ka¿dym razie sprawia wra¿enie takowej, a ja nie jestem jakim¶-tam super taktykiem, ani potê¿n± osob±...". Po naszej krótkiej rozmowie pojawi³ siê goniec z informacj± o pojawieniu siê grupy pustych na pó³nocnym skraju Seretei. Dosta³em rozkaz udania siê tam jako tymczasowy dowódca ma³ego oddzia³u. Dalszy ci±g zna pan z raportów przekazanych przez piekielne motyle. Jedyne co pomin±³em w meldunku to fakt, ¿e wszyscy z rang± porucznika lub wy¿szej zostali zabici przez Vasto Lorda, bo resztê odwo³a³em. Przepraszam za ten incydent, niestety nie uda³o mi siê go - Vasto Lorda powstrzymaæ. Nie poinformowa³em pana o tym wcze¶niej, gdy¿ dopiero potem siê o tym dowiedzia³em. Po tym wydarzeniu, mimo mojego ataku pojawi³o siê kolejne 6 Vasto Lordów, lecz wszystkie zosta³y pokonane przez cienistego i uciek³y, a istota znik³a, rozp³ynê³a siê. To by by³o na tyle... - odetchn±³em lekko zmêczony ju¿ d³ug± rozmow± i czeka³em na odpowied¼.
|
Rennkar - 24-04-2008 15:49:32 |
Staruszek s³ucha³ uwarznie twojego monologu, co chwilê wtr±caj±c parê s³ów zachêty. Pod koniec kokiwa³ g³owa. -Tyle siê dzisiaj wydzarzylo... Dawno, nie s³ysza³em ju¿ o cieniu... - Wsta³ powoli z krzes³a i podszed³ do okna - Tyle wysi³ku w³orzy³em w... Ca³e to miejsce... - G³os mu sie lekko za³ama³ - a teraz ONI pojawili siê znowu... Staruszek powoli obruci³ siê, i ociê¿ale podszed³ do niemal pustej ¶ciany. Dotkn±³ ja koniuszkiem palca wskazuj±cego i zanuci³ parê s³ów w nieznanym ci jêzyku. Nagle ¶ciana, jakby rozpad³a siê. Ale nie pozosta³o, zadnego ¶ladu, ¿e kiedykolwiek tam by³a. -Choæ... - Powiedzia³ cicho, i zag³êbi³ ciê w absolutn± ciemno¶æ tu¿ za granic± swojego pokoju. Wkroczy³e¶ za nim, nakazywa³o ci to dobre wychowanie jak i jakis wewnêtrzny przymus. Kiedy tylko przeszed³e¶ przez miejsce, gdzie niegdy¶ sta³a ¶ciana do¶wiadczy³e¶ znów wra¿enia potêgi cienia. Jednak ono szybko prys³o. Sta³e¶ teraz na czarnej p³ycie wraz ze staruszkiem. Ca³e niebo i horyzont by³y idealnie czarne. Daleko, hen daleko na pó³noc widac by³o ciemniejsz± plamê mroku. Staruszek pobieg³, niezwykle rzwawo w tamtym kierunku. Dobiegli¶cie, dziwo nie czu³e¶ siê zmêczony ani te¿ g³ody. W tym, miejscu nie sposób by³o liczyæ czasu... Przed wami, na ziemi le¿a³ ma³y kawa³ek katany. Tak czarny, ze pod³orze które do tej pory uwarza³e¶ za czarne wydawa³o siê przy nim szareo-bia³e. Poczu³e¶, wewnêtrzny przymus aby dodtk±æ od³amka. Co robisz?
|
Luks - 25-04-2008 13:05:05 |
<Co? Sk±d g³ównodowodz±cy mo¿e znaæ cienistych? Czy kiedy¶ ONI normalnie chodzili po ¶wiecie? Czemu tak siê ich boi? Czy oni naprawdê chc± zniszczyæ to miejsce? Nie, gdyby ta istota chcia³a zniszczyæ Seretei, ju¿ by to zrobi³a... Czego oni w takim razie chc±? Te i wiele..., wiele innych my¶li i niewiadomych ³omota³o mi w g³owie... Po chwili ruszy³em za dowódc± Gotei 13. Gdy przechodzi³em przez "¶cianê" dozna³em ponownie tego samego uczucia - potêgi cienia... Nie wiem i prawdê mówi±c nie chcia³em wiedzieæ, dlaczego by³a tu tak silnie doznawana... Jednak od razu, gdy przekroczy³em "granicê cienia" jakby wszystkie moje my¶li straci³y swój sens, mimo, ¿e nie czu³em ju¿ cienia... nadal czu³em niepewno¶æ i grozê otaczaj±c± to miejsce... Z wszystkich stron otacza³ mnie Cieñ, nieprzenikniony mrok... Poszed³em jednak dalej za Lordem. Nie wiem czemu, ale uczucie g³odu i zmêczenia minê³o, jakby na zawsze... móg³bym tu spokojnie ¿yæ, nie przejmuj±c siê ¶wiatem zewnêtrznym, jednak wcale tego nie chcia³em. Nagle, wcze¶niej nie zauwa¿ony "pojawi³" siê przede mn± kawa³ek czarnej katany... Tak czarnej jak to tylko mo¿liwe... nie, to nie by³o mo¿liwe, to nie mo¿e byæ rzeczywisto¶æ! Wszystko jest takie ró¿ne od tego w ¶wiecie, który znam... Nie wiem czemu, ale poczu³em silny poci±g do w³a¶nie tego czarnego kawa³ka katany... nie mog³em siê mu oprzeæ, podszed³em w jego kierunku i kucn±³em. Gdy siêga³em po niego, odwróci³em jeszcze na chwilê g³owê, ¿eby ujrzeæ twarz Shigekuni Yamamoto-Genryūsai-sama... mo¿e po raz ostatni..., nie zwa¿aj±c na reakcjê kapitana, wyci±gn±³em rêkê po od³amek miecza... i dotkn±³em go, przera¿ony, czekaj±c czy co¶ siê stanie...>
|
Rennkar - 25-04-2008 13:46:13 |
Gdy dotkno³e¶ ostrza, przed toimi oczami przemkne³a historia swiata. Nie wiele z niej zrozumia³e¶... Ale teraz rozumiesz kim tamten cienisty by³... By³ cz³onkiem tz. Zakonu Cieni, którzy stali pomiêdzy równowag± ca³ego multiwersum... Nie tylko klepsydru dusz. Byli najpotêrzniejsi. Jednak, bogowie z³±czyli swe moce aby ich pokonaæ, w swej pysze chcieli zdominowaæ wszystko. Wszyscy agresorzy zostali zniszczeni, ale ¿yli jako projekcje astralne. Natomiast zakon... Rozpad³ siê, zosta³o tylko 12 cieni. Wszystkie one z³aczy³y sw± moc, i stworzy³y Katanê Czarnej Harmonii, Katanê Bia³ej Harmonii oraz Katane Uniwersalnej Harmonii. Zgine³y przy tej próbie, katany rozpad³y siê za¶ i rozsypa³y po ca³ym ¶wiecie. Ludzie jednak, dowiedzieli siê o zakonie. Znalexli wiele zwojów, przez cienie spisanych i tajemnicy, przed reszt± ¶waita grupka 7 osób studiowa³a ich tajemnice, poszukuj±c katan. Po energi rozpoznajesz, ¿e Spo³eczno¶æ Dusz odiedzi³ ich przywódca. Tam historia siê urywa... Stoisz znów w tamtym dziwnym miejscy obok Dowódcy wszystkich Shinigami.
|
Luks - 25-04-2008 13:51:30 |
<By³em przyt³oczony... ONI utrzymywali równowagê na ¶wiecie? A¿ nie chce mi siê wierzyæ... Spotka³em ich przywódcê? Parskn±³em lekko... Rozumiem, dlaczego jego energia by³a tak przyt³aczaj±ca. Odwróci³em g³owê w kierunku Yamamoto-sama i zapyta³em:> - Wiedzia³ pan? W tym od³amku kryje siê ca³a historia ¶wiata... - wydusi³em z siebie zaniepokojony jego reakcj± na mój, samowolny czyn...
|
Rennkar - 25-04-2008 14:03:56 |
Nie by³ zdziwiony. On szuka³ tego... Wiedzia³em, ze tu kiedy¶... Zajrz±... Uderzy³ lask± w czarne pod³orze i nagle znale¼li¶cie siê w jego biurze. ¦ciana znalaz³a siê na swoim w³a¶ciwym miejscu... To zadanie dla ciebie, wybie¿ grupê istoto które zgodz± siê, pomóc ci znale¶æ szcz±tki Czarnej Katany... Czy zgadzasz siê je przyjaæ, Vizzardzie?
|
Luks - 25-04-2008 14:09:21 |
<Lekko zaskoczony i zbity z tropu, powiedzia³em j±kaj±c siê nieznacznie:> - T-tak, oczy-oczywi¶cie... Ale, gdzie móg³bym znale¼æ szcz±tki Czarnej Katany? Czy szukaæ te¿ Bia³ej i Neutralnej? I w koñcu, kogo mogê zabraæ ze sob± na poszukiwania? A w ogóle, czemu akurat JA mam to zrobiæ? Przecie¿ wcale nie jestem ani ¶wietnym wojownikiem, ani przywódc±... - zapyta³em zmieszany.
|
Rennkar - 25-04-2008 14:18:20 |
-Ach... Fakt, nie jeste¶... - Powiedzia³ cicho i spojrza³ ci prosto w oczy - Ale, tylko Vizzard wykrje te od³amki, gdy¿ to dziêki tej¿e katanie pusty i shinigami egzystuje w jednym ciele.... Wsta³ i poda³ ci ma³±, szar± szkatu³kê. -Gdy bêdziesz blisko fragmêtu, i skupisz w niej swoj± energie duchow± pokarze ci ktrêdy droga... - Znów usiad³, i ponownie spojrza³ ci w oczy - Czy przyjmujesz t± misjê?
|
Luks - 25-04-2008 14:26:04 |
<Na pewno nie podniós³ mnie na duchu... No trudno, misja to misja... Podejmê siê jej.> - Oczywi¶cie, podejmujê siê misji, jednak kogo, jakiej rangi mogê zabraæ ze sob± na poszukiwania oraz czy szukaæ równie¿ Bia³ej i Neutralnej Katany? - Prawdê mówi±c, teraz mam jeszcze wiêcej pytañ ni¿ przedtem... mimo, ¿e wiele siê wyja¶ni³o.
|
Rennkar - 25-04-2008 14:49:19 |
-Skup siê na Czarnej... Zacznij poszukiwania od ¶wiata ¿ywych... Szukaj rêkoje¶ci. A co do zespo³u, mozesz powo³aæ wszystkich którzy zgodz± siê pój¶æ z tob±. Ale grupa mo¿e liczyæ tylko 4 osoby, i nie wiecej ni¿ 1 kapitana...
|
Luks - 25-04-2008 15:08:52 |
- Dobrze, zrozumia³em. <Po tej krótkiej pogawêdce z Yamamoto-sama, wyruszam na poszukiwanie zespo³u, który móg³by mi towarzyszyæ... Przedstawiam ka¿demu spotkanemu shinigami zaistnia³± sytuacjê i dajê mu propozycjê, czy te¿ nie przy³±czy³by siê do mnie...>
|
Ichigo - 08-05-2008 13:59:26 |
<sz³em przez jedn± z uliczek Seretei gdy zobacdzy³em Oyama Tori. Podesz³em do niego> -Witaj Vaizardzie - lekko siê u¶miecham- Wzywa³ ciê g³uwny dowodz±cy, to chyba by³o co¶ wa¿nego?
|
Luks - 08-05-2008 17:44:34 |
<O, wreszcie jaka¶ znajoma twarz! Ucieszy³em siê na sam± my¶l, ¿e mogê porozmawiaæ z kim¶ kto mnie ju¿ zna i nie muszê jeszcze raz, od pocz±tku prze¿ywaæ tych jak¿e dla mnie bolesnych chwil... Tak, bolesnych, bo na pewno nie by³y one szczê¶liwe. U¶miechn±³em siê, choæ co prawda mi to chyba niezbyt wysz³o... To by³ jeden z tych ponurych, smutnych u¶miechów... Jakbym dozna³ ma³ego szczê¶cia wokó³ ogarniaj±cej mnie rozpaczy. Uk³oni³em siê przed Ichigo taicho, jak nakazywa³ mi jego wy¿szy stopieñ... nie, ja w zasadzie nie mia³em stopnia, nie by³em nawet w ¿adnym z oddzia³ów... Tym bardziej zas³ugiwa³ na mój szacunek. Po wys³uchaniu jego "przemówienia", powiedzia³em:> - Znaczy, w zasadzie to ja sam do niego poszed³em, bez wyra¼nego rozkazu... Po prostu chcia³em osobi¶cie, ustnie z³o¿yæ jeszcze raz, tym razem dok³adnie raport z przebiegu dzisiejszych wydarzeñ. - powiedzia³em to do¶æ beztrosko, ale po chwili powróci³ mój powa¿ny wyraz twarzy i ton, który oznacza³, ¿e nie ¿artujê. - Prawdê mówi±c, g³ównodowodz±cy raczej nie spodziewa³ siê, ¿e us³yszy raport od kogo¶ takiego jak ja... Od Vaizarda... No nic, w ka¿dym razie, po tym, jak przekaza³em Shigekuni Yamamoto-Genryusai-sama wszystko, co wiedzia³em na temat dzisiejszych zdarzeñ w Seretei, on... - zawaha³em siê na chwilê... Nie wiem, czy powinienem mu o tym mówiæ... Mo¿e nie powinienem? No nic, chyba powinien wiedzieæ wszystko... Wzi±³em g³êboki oddech i wznowi³em monolog od miejsca, w którym przerwa³em. - On... On zaprowadzi³ mnie do miejsca oddzielonego od rzeczywisto¶ci, miejsca, które nie znajduje siê w tym ¶wiecie... Gdy tam "wchodzi³em", znów poczu³em, jak¿e dobrze mi znan±, a zarazem znienawidzon± energiê... Energiê Cienia... Tam pozna³em historiê ¶wiata - Ten Cienisty, który "odwiedzi³" Soul Society by³ cz³onkiem tzw. Zakonu Cieni, którzy stali pomiêdzy równowag± ca³ego multiwersum... Nie tylko klepsydry dusz. Byli najpotê¿niejsi. Jednak, bogowie z³±czyli swe moce aby ich pokonaæ, w swej pysze chcieli zdominowaæ wszystko. Wszyscy agresorzy zostali zniszczeni, ale ¿yli jako projekcje astralne. Natomiast zakon... Rozpad³ siê, zosta³o tylko 12 cieni. Wszystkie one z³±czy³y sw± moc, i stworzy³y Katanê Czarnej Harmonii, Katanê Bia³ej Harmonii oraz Katanê Uniwersalnej Harmonii. Zginê³y przy tej próbie, katany rozpad³y siê za¶ i rozsypa³y po ca³ym ¶wiecie. Ludzie jednak dowiedzieli siê o zakonie. Znale¼li wiele zwojów, przez cienie spisanych i w tajemnicy, przed reszt± ¶wiata grupka 7 osób studiowa³a ich sekrety - tajemnicê Cieni, poszukuj±c Katan. Po energii rozpozna³em, ¿e Spo³eczno¶æ Dusz odwiedzi³ ich przywódca. Tam historia siê urywa³a... - Powiedzia³em to z entuzjazmem w g³osie, z rozpalonym wzrokiem... Jednak po chwili siê uspokoi³em i powiedzia³em ciche - Przepraszam. Nie powinienem mówiæ o tym z takim entuzjazmem... No nic, w ka¿dym razie zaraz po tym znów przenie¶li¶my siê, razem z G³ównodowodz±cym do jego pokoju. Pó¼niej Kapitan Gotei 13 powiedzia³ mi - nie, da³ mi zadanie, pomy¶la³em... -, ¿e mam zebraæ ma³± grupkê shinigami, w której bêdzie maksymalnie 4 osoby, w tym tylko jeden kapitan... i, razem z t± grup± mam wyruszyæ do ¶wiata ¿ywych, abym móg³ odnale¼æ resztê szcz±tków Katany Czarnej Har... - przerwa³em w pó³ s³owa... W sumie, to jeszcze nie powiedzia³em mu, ¿e ju¿ jeden kawa³ek mamy... U¶miechn±³em siê w g³êbi siebie, jednocze¶nie trochê zak³opotany. - Aaa... w³a¶nie, zapomnia³em wspomnieæ, ¿e... ¿e t± historiê o Prawdziwym ¦wiecie... Pozna³em, gdy dotkn±³em jednego ze szcz±tków Czarnej Katany, który le¿a³ w tym nierealistycznym ¶wiecie, do którego przenios³em siê wspólnie z Kapitanem Yamamoto... Zrobi³em to samowolnie, ale G³ównodowodz±cy chyba nie mia³ nic przeciwko... On chyba te¿ chcia³, ¿ebym pozna³ Prawdziw± Historiê... - U¶miechn±³em siê do niego przepraszaj±co, próbuj±c w jak najlepszy sposób wyraziæ swoj± skruchê... - No nic, w ka¿dym razie, nasz G³ówny Kapitan powiedzia³, ¿e tylko ja jestem w stanie wyczuæ resztê szcz±tków Katany Czarnej Harmonii, bo ja jestem... Jestem Vaizardem, a Katana podobno umo¿liwia to po³±czenie... Po³±czenie duszy Hollowa z Shinigami... I w³a¶nie teraz chodzê w tê i z powrotem i pytam siê wszystkich napotkanych ludzi, czy nie chcieliby mi towarzyszyæ w tej niebezpiecznej przygodzie - powiedzia³em to ¿ywo i rado¶nie, charakterystycznie (jak to bywa czêsto w ró¿nych anime) przymkn±³em uspokajaj±co oczy, jakby to nie by³a powa¿na sprawa, rzecz... Rzecz, od której nie zale¿± mo¿e nawet losy ca³ego ¶wiata... - A wiêc, czy chcia³by¶ mo¿e mi towarzyszyæ w mojej misji? - powiedzia³em to ju¿ spokojnie, a w moim g³osie da³o siê us³yszeæ cich± nadziejê... nadziejê, ¿e kto¶, kto jest mi ¿yczliwy mo¿e towarzyszyæ mi w misji.
------------------------------- A propos - ci kolesie z mojej dru¿yny nie powinni zgin±æ, przecie¿ napisa³em: "a ja zbli¿y³em siê nieco zostawiaj±c za sob± resztê shinigami" :p
Nawiasem mówi±c... Znowu siê rozpisa³em xd.
|
Ichigo - 11-05-2008 11:51:48 |
-Zgoda- odpowiedzia³em szybko- i tak tu w Setetei jest nudno... he he. To jeszcze potrzebujemy dwie osoby.
|